Św. Urszuli (Julii) Ledóchowskiej, dziewicy
29 maja

Julia urodziła się 17 kwietnia 1865 r. w Austrii, tam też spędziła dzieciństwo i młodość. Wzrastała w domu o tradycjach na wskroś polskich i katolickich. Ukończyła szkołę w Instytucie Pań Angielskich, dodatkowo uczyła się malarstwa, muzyki, literatury i języków obcych.
W r. 1883 rodzina Ledóchowskich powróciła do Polski i osiedliła się w Lipnicy Murowanej koło Bochni. Po śmierci ojca Julia pomagała zarządzać majątkiem, zajmowała się chorymi i biednymi, uczyła chłopców przygotowujących się do kapłaństwa. Sama wstąpiła do zakonu urszulanek w Krakowie, przyjmując imię Urszula. Śluby zakonne złożyła w roku 1889, a w 1904 została przełożoną klasztoru krakowskiego. Postulowała dostosowanie form życia zakonnego do aktualnych potrzeb duszpasterskich, projekt zmian - w imieniu polskich klasztorów - przedstawiła Stolicy Apostolskiej. W r. 1907, na prośbę Polonii rosyjskiej i ze szczególnym błogosławieństwem Piusa X wyjechała do Petersburga, tam podejmowała różne inicjatywy apostolskie i ekumeniczne. Przebywała kolejno w Finlandii i Szwecji. Do Polski wróciła w roku 1920 i założyła żeńskie zgromadzenie pod wezwaniem Serca Jezusa Konającego (urszulanki szare) z siedzibą w Pniewach, była jego pierwszą przełożoną. Umarła w Rzymie, w opinii świętości, 29 maja 1939 roku.

Jan Paweł II powiedział o niej: "Pozostawiamy ją Kościołowi w Polsce i zgromadzeniu sióstr urszulanek na chwałę Bożą, ku podniesieniu dusz ludzkich i wiecznemu ich zbawieniu".



***



APOSTOLSTWO UŚMIECHU

Myśli św. Urszuli Ledóchowskiej

Ile dobrego robi uśmiech. On potrafi koić rany, wlewać ufność w serca, podnosić ku niebu.

Twarz, na której stale bawi uśmiech jasny, serdeczny, wywiera cichy, zbawienny wpływ na otoczenie.

W życiu codziennym osoba pogodna, będąca zawsze w dobrym humorze jest prawdziwym skarbem, źródłem radości i szczęścia.

Jednym uśmiechem serdecznym czasem tyle można dać szczęścia. Radość jest nam tak potrzebna, jak kwiatom promienie słoneczne.

Czasem więcej dobrego może zrobić jeden serdeczny uśmiech, dobre, życzliwe słowo, aniżeli bogaty dar pochmurnego dawcy.

Największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie promienie swe jasne i ciepłe.

Jak po długiej zimie człowiekowi tęskno do promieni wiosennego słońca, tak w tych czasach ciężkich tęskni się do twarzy pogodnej, jasnej, uśmiechniętej.






Opracowała Maria Krasnosielska